„Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!”
Mamona oznacza rzeczy i wartości materialne, które tak bardzo zaprzątają głowę i serce człowieka, że praktycznie brak w jego duszy miejsca dla Pana Boga i bliźniego. O sprawy doczesne troszczyć się trzeba, ale rzecz w tym, aby nie pochłonęły nas tak dalece, iż wezmą nas w posiadanie i duchowo zniewolą. Staną się bożkami, które nic nie dają, a zabierają sercu pokój, miłość i wolność. Spustoszone serce tworzy wtedy własną wizję szczęścia, własną nie-Bożą moralność. Odchodzi stopniowo od Pana Boga – odchodzi od Źródła i Sensu. Rodzi się duchowy smutek, gorycz, zmęczenie, zniechęcenie.
Chodzi zatem o powrót do owego prymatu „być” nad „mieć”. Pan Jezus walczy nieustannie o nasze „bycie” dzieckiem Bożym, szczęśliwym, duchowo twórczym. Wolnym od grzechu, a odkrywającym swoje nieskończone perspektywy w Bogu, który jest Miłością.
„Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane”. Zaufać Panu Jezusowi, zachwycić się Nim, służyć Jemu i bliźnim – jak ś.p. Helenka Kmieć z Libiąża – misyjna wolontariuszka, Boża bohaterka naszych dni, zamęczona w Boliwii, a świecąca coraz mocniej…
W najbliższą środę przyjdziemy do kościoła, aby w pokorze przyjąć popiół na nasze głowy na znak rozpoczęcia Wielkiego Postu. Oto czas łaski – oto czas przemyślenia swojej hierarchii wartości. Jej reformy.
Ks. Robert Mikos