A zatem nie ustawajmy w tym dążeniu, aby sercami naszymi rządził Chrystusowy pokój, do którego zastaliśmy powołani. Prośmy Maryję, aby – jako Matka Boga i nasza – wypraszała dla naszych serc pojednanie i miłość wzajemną na cały Nowy Rok.
Od samego początku ziemskiego życia Syn Boży narażony był na liczne niebezpieczeństwa: Jego narodzenie w warunkach uwłaczających godności nie tylko Boga, ale także człowieka, niebezpieczeństwo ze strony Heroda, konieczność ucieczki do Egiptu, wreszcie powrót do rodzinnego kraju i dalsze obawy Maryi i Józefa o bezpieczeństwo małego Jezusa.
Może nas dziwić, że Bóg powierzył życie swojego Syna w ręce ludzi. Wyjątkowych, świętych, ale zawsze ludzi.
Obchodząc święto Świętej Rodziny, bardziej niż kiedykolwiek powinniśmy pochylić się nad tajemnicą tej wyjątkowej rodziny. Choć jej życie, w swej zewnętrznej formie, nie odbiegało od stylu życia ubogich rodzin tamtej epoki, to jednak było w niej coś wyjątkowego, co wyróżniało ją od innych rodzin. Nie trzeba być teologiem, aby niemal intuicyjnie stwierdzić, że tą wyjątkową cechą Świętej Rodziny było jej oddanie się Bogu i troska o najcenniejszy skarb, jaki Bóg powierzył ludzkości – swojego Syna. To wokół Niego koncentrowało się życie Maryi i Józefa, to On nadawał sens ich wysiłkom i staraniom w przezwyciężaniu trudności.
Niech dzisiejsze święto będzie dla nas wszystkich zachętą do zaproszenie Jezusa do naszych rodzin. Nich On stanie się źródłem prawdziwej miłości małżeńskiej i rodzicielskiej.
ks. dr Waldemar R. Macko
Za dwa dni będziemy obchodzić uroczystość Bożego Narodzenia. Spełni się to, co Anioł zwiastował Najświętszej Maryi Pannie: że stanie się Matką Zbawiciela.
Dzisiejsza Ewangelia mówi nam jednak o innym zwiastowaniu. Anioł przyszedł we śnie do Józefa, aby oznajmić mu wolę Boga względem Maryi i niego, by nie bał się wziąć do siebie swej małżonki.
Józef, człowiek sprawiedliwy, w cudowny sposób został wprowadzony w tajemnicę Bożego wcielenia, tajemnicę odkupienia ludzkości. Od tej chwili on również ma swój udział w realizacji Bożego planu zbawienia. Tak jak Maryja wypowiedziała swoje „fiat”, tak i Józef podporządkował się woli Stwórcy. W ręce tych dwojga został złożony najcenniejszy skarb ludzkości – Boże Dziecię. Oni miłowali Boga nade wszystko i Jemu zawierzyli swoje życie, którego centrum stał się Jezus.
Gdy w noc wigilijną, w gronie rodziny, zasiądziemy przy wspólnym stole, pamiętajmy, jaką tajemnicę celebrujemy, a od Maryi i Józefa uczmy się zawierzać trudne sprawy Bogu.
ks. dr Waldemar R. Macko
Dla wielu ludzi postawa faryzeusza wobec Boga jest wzorowa. Jest dobrym, pobożnym, gorliwym i uczciwym człowiekiem. Nie dopuszcza się żadnych przestępstw i nikogo nie oszukuje. Dlaczego więc Jezus ukazuje faryzeusza jako postać negatywną? Czy to nie celnik należy do grupy „zdzierców, oszustów i cudzołożników”, a więc do tych, którzy nie mają czego szukać u Boga?
Logika Boża jest jednak inna niż ludzka. Dla Boga liczy się nie tylko to, co człowiek robi, ale przede wszystkim dlaczego. W modlitwie faryzeusza on sam jest w centrum. Wszystkie dobre uczynki spełnia dla własnej satysfakcji i aby móc powiedzieć o sobie, że jest dobrym człowiekiem. Od Boga oczekuje uznania swojej szlachetności i wspaniałomyślności. Postawa faryzeusza jest więc fałszywa, ponieważ nie akceptuje on swojej grzeszności, a dobre uczynki spełnia interesownie.
Celnik natomiast zdaje sobie sprawę z tego, że jest grzesznikiem. Widzi zło, które popełnia, i wie, że jedyne, na co może liczyć ze strony Boga, to nie nagroda, lecz miłosierdzie. Stąd jego modlitwa jest błaganiem o przebaczenie. Jezus pokazuje, że to właśnie postawa uznania swojej grzeszności i wiary w Boże miłosierdzie jest jedyną drogą prowadzącą do Boga.
ks. Marcin Loretz
Kolejną już niedzielę słyszymy naukę Pana Jezusa w formie przypowieści. Dziś pojawia się przypowieść o bogaczu i żebraku.
Bogaty i ubogi z dzisiejszej Ewangelii to wcale nie bogaty i biedny materialnie. W języku biblijnym „bogaty” nie oznacza człowieka posiadającego wielkie dobra materialne, chyba że wyraźnie wskazuje na to kontekst. Bogaty to przede wszystkim człowiek, który żyje bez Boga. Dobra ziemskie są dla niego bogiem lub Boga mu zastępują. To nie jest człowiek moralnie zły, ale żyjący tylko dla siebie. Nie został potępiony za swoje bogactwo, ale za swoją obojętność.
Z drugiej strony widzimy postać Łazarza, który po ziemskiej niedoli otrzymuje radość Nieba. Wszystko, co o nim wiemy, to, że był biedny i nazywał się Łazarz. Podanie imienia biedaka wskazuje na to, że bieda ludzka nigdy nie jest pozbawiona twarzy i ma swoje konkretne imię. Oznacza to, że cierpienie człowieka nigdy nie pozostaje obce Bożemu sercu. Całe Pismo Święte, a zwłaszcza Ewangelia pokazują nam świadectwo Bożej troski o ubogiego. To sam Pan stoi na straży ubogich, a nawet się z nimi utożsamia.
Dzisiejsza Ewangelia ma także wątek eschatologiczny. Choć nie rozstrzyga wprost o istnieniu nieba i piekła, to jednak jasno wskazuje na życie pozagrobowe, na wieczną nagrodę lub karę. Słowo Boże mówi nam, byśmy nie szukali jakichś dowodów empirycznych na życie wieczne. Niech nam wystarczą słowa samego Chrystusa Pana. Jeśli one nam nie wystarczą, to choćby ktoś z umarłych przyszedł, też nie przekona nas o istnieniu życia po śmierci. Potrzebna jest żywa wiara i zaufanie do Jezusa.
„Wierzę, coś objawił Boże, Twe słowo mylić nie może.”
ks. dr Michał Dubicki
Leandro da Ponte Bassano, „Bogacz i Łazarz” (1590-95)
Dzisiejsze słowa Ewangelii należą do twardych i trudnych. Jednak trudne słowa i żądania Pana Jezusa trzeba zawsze wyjaśniać w kontekście całej Ewangelii i w świetle czynów Jezusa. Należy również wziąć pod uwagę język i duch semicki, w jakim powstały Ewangelie. Jezus, zwracając się do ówczesnych ludzi, używał obrazów, przypowieści i porównań.
Zdanie, żeby mieć w nienawiści swego ojca i matkę, oznacza, że należy miłować ich mniej niż Jezusa. A mówiąc pozytywnie, więcej należy miłować Jezusa niż swoich bliskich.
W wezwaniu tym nie chodzi o nienawiść w potocznym rozumieniu tego słowa, lecz o hierarchię miłości w życiu ucznia Pańskiego. To, że kogoś kocham, nie może oznaczać, że kocham wszystko to, co on czyni. Jeśli naprawdę kogoś kocham, to boli mnie zło, jakie czyni osoba przeze mnie kochana. A jeżeli ojciec lub matka, mąż lub żona, albo rodzone dziecko oczekują ode mnie jakiegoś zła, to wcale nie muszę się na to zgadzać. Bo tylko wtedy prawdziwie kocham moich najbliższych, jeżeli kocham ich w Bogu. Tak jak to pięknie określił jeden ze świętych: „Jeżeli Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na swoim miejscu”.
ks. dr Michał Dubicki
Dziś przeżywamy szczególną datę dla każdego Polaka – 74. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Zło starło się z dobrem kolejny raz w historii świata. Świadkami tej prawdy są nasi liczni rodacy, którzy w mrocznych latach okupacji potrafili zachować wolność ducha i wybrać dobro. Przemoc i okrucieństwo najeźdźców spotkało się z odpowiedzią obrońców, którzy podjęli walkę w imię hasła: „Bóg, honor i Ojczyzna”.
Każda Eucharystia kończy się rozesłaniem wspólnoty: „Idźcie w pokoju Chrystusa”, „Idźcie, ofiara spełniona” czy też w wersji łacińskiej: „Ite, missa est”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza: „Idźcie, msza jest, trwa”.
Żyjemy w czasach, gdy wszystko traktuje się relatywnie. W takiej rzeczywistości pojęcie grzechu wydaje się też względne. Tymczasem Ewangelia pokazuje nam, że chcąc doświadczyć miłości, trzeba wrócić do prawdy o człowieku. A prawda jest taka, że każdy z nas grzeszy i okazuje się słaby.
Z grzechem podobnie jest jak z chorobą. Chcąc się wyleczyć, musimy uznać, że potrzebujemy lekarza i lekarstwa.
Grecki czasownik „sodzein” ma podwójne znaczenie: uzdrowienie i zbawienie. Jezus czeka na nas jak dobry lekarz i pragnie nas ogarnąć swoją miłością miłosierną i zbawieniem.
Odkryjmy drogę powrotu do Boga i nie ukrywajmy swego zranienia przez grzechy i winy. Prośmy o usprawiedliwienie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, podobnie jak grzeszna kobieta z dzisiejszej Ewangelii. Bo „nie dano nam żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni”.
ks. dr Michał Dubicki
Chrystus w domu Szymona faryzeusza,
Moretto da Brescia, ok. 1550
Dzisiejsza Ewangelia tylko z pozoru nie nawiązuje do treści uroczystości, którą przeżywamy. Prawdą jest, że możemy wskazać takie fragmenty Pisma Świętego, które mówią wprost o Trzech Osobach Boskich. Przykładem może być scena chrztu Jezusa w Jordanie, kiedy Ojciec daje świadectwo o Synu, a Duch Święty zstępuje na Chrystusa w postaci gołębicy.
Dzisiejsza Ewangelia zawiera bardzo ważne dla życia uczniów Chrystusa pouczenia. Jezus przypomina Apostołom, co stanowi podstawę relacji człowieka do Boga. Miłość, która najdoskonalej wyraża się w zachowaniu przykazań, gwarantuje życie w jedności z Bogiem. Dlatego Jezus mówi o konieczności zachowania Jego nauki.
Syn i Ojciec otoczeni chwałą, próżno szukać tu naszego ziemskiego ubiegania się o zaszczyty, splendor, uznanie. Chwała Syna i Ojca wynika z miłości do człowieka, ze zbawienia, które przez ofiarę Chrystusa się dokonuje.
Człowiek często myśli o chwale, którą chciałby osiągnąć: być zauważonym, docenionym, nagrodzonym. Takie wizje towarzyszą nam też chyba, gdy myślimy o niebie, tam będę doceniony i wszelkie trudy Bóg mi wynagrodzi. Ale czy w ten sposób, koncentrując uwagę na sobie, nie odbieram chwały Bogu, nie zabieram Jego chwały?
Chwała Boga wypełnia nasz świat przez miłość, dlatego tak ważne jest ostatnie zdanie z dzisiejszego tekstu Ewangelii: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie”. Wzajemna miłość uczniów Chrystusa jest najpiękniejszym świadectwem wiary, postarajmy się więc wzajemnie sobie wybaczyć, odsuńmy waśnie i gniewy, aby nic nie przekreślało tego świadectwa wiary.
„I rzekł Zasiadający na tronie: Oto czynię wszystko nowe.” Piękny fragment z Księgi Apokalipsy zachęca nas, abyśmy także odkryli, że dzięki Barankowi wszystko staje się nowe. Oby i nasze domy były przeniknięte tą nadzieją, że Boża miłość jest darem dla nas, jest siłą w naszym nawracaniu się i wzajemnym miłowaniu, jest chwałą, która nie przesłania drugiego człowieka, ale nas uświęca i buduje w jedności.
ks. Dariusz Kuczyński
Luca Signorelli, Komunia Apostołów, 1512
ZMARTWYCHWSTANIE – ZWYCIĘSTWO MIŁOŚCI
Obchodzimy dziś niedzielę niedziel. Uroczystą pamiątkę zmartwychwstania Pana Jezusa. Zwycięstwo dobra nad złem, światła nad ciemnością, Pana Boga nad szatanem.
Tego dnia łączymy się z uczniami, którzy biegną do grobu Jezusa i odkrywają, że jest on pusty. Bo Chrystus zmartwychwstał i żyje! Zwyciężył śmierć, piekło i szatana.
Przez cały Wielki Post badaliśmy nasze serca, szukając w nich kamieni blokujących dostęp do łaski zmartwychwstania. Jezus odsuwa te kamienie, abyśmy mogli wkroczyć w życie pełne radości, nadziei i wolności. Świętujmy więc z radością, jakiej świat dać nie może, a jaką przynosi nam w darze Zbawiciel. W Nim mamy wszystko, czego nam potrzeba. Jezus zwyciężył, bo wykonało się, jak śpiewamy w jednej z pieśni paschalnych. Pokazał nam, że warto podjąć krzyż swego życia, nawet jeśli wydaje się on zbyt ciężki. Bo jak pozdrawiają się Ss. Franciszkanki z Lasek: „Przez krzyż do nieba”.
Nadszedł czas, by podnieść głowy i „dążyć do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi”. Obietnica zmartwychwstania pozwala nam radować się niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Dziś, gdy dzieci są może niespokojne lub gdy przychodzą do nas na obiad krewni, których trudno nam kochać, i tak możemy być radośni. Podobnie jak Jan, który zajrzał do pustego grobu i uwierzył, i my wierzymy, że ten Jezus, który umarł i został pogrzebany, jest dzisiaj żywy.
Wszystkie Jego słowa są prawdą, bo On je potwierdził własną śmiercią. A najbardziej wiarygodne świadectwo to takie, które głoszący gwarantuje własnym życiem. Jego zmartwychwstanie jest pieczęcią prawdy na całym Jego życiu. Wszystkie obietnice, a wraz z nimi wszystkie nasze nadzieje i pragnienia – zostaną wypełnione. Niech więc zabrzmi w nas radosne, wielkanocne „Alleluja”.
ks. dr Michał Dubicki
Litera prawa Mojżeszowego czy prawo miłości Jezusowej? Oto pytanie, od którego zależało życie kobiety. Stała przed Nim, czekając na osąd.