Czasem w naszej relacji do Pana Boga możemy kierować się logiką „Kali ukraść krowę – dobrze, Kalemu ukraść krowę – źle”. Kiedy my grzeszymy, ranimy innych ludzi i Boga, to bardzo chcemy, żeby Pan Bóg był wobec nas miłosierny. Czasem wręcz wymagamy, aby taki był i oburzamy się na Kościół, że głosi też Bożą sprawiedliwość. Natomiast jak ktoś zawini wobec nas, zwłaszcza jeśli jest to coś poważniejszego, to chcemy, aby Bóg go ukarał i to solidnie.
Tymczasem Bóg, nigdy nie przestając być sprawiedliwym, pragnie być miłosierny wobec każdego człowieka. Więcej, wymaga także od nas, abyśmy byli miłosierni. Do tego stopnia, że wpisał to wymaganie do jedynej modlitwy, której nas sam nauczył: „odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. To bardzo duże wymaganie, ale ostatecznie tylko podążanie za nim może dać nam pokój serca. Człowiek kierujący się logiką zemsty niszczy przede wszystkim sam siebie. Bo nienawiść zjada własne dzieci.
Ks. dr Maciej Raczyński-Rożek