Czasem się słyszy narzekania w stylu „byłbym lepszym chrześcijaninem, gdyby…”: kazania były lepsze, ksiądz mnie nie zraził przy spowiedzi, teściowa pierwsza wyciągnęła rękę, brat przystał na moje warunki podziału spadku, moja praca nie zajmowała mi tyle czasu, żona tak nie narzekała, mąż lepiej mnie słuchał, dzieci nie wymagały tyle poświęcenia itd.
W tym kontekście pouczająca jest rozmowa bogacza z Abrahamem, który prosi, aby posłał Łazarza (zmarłego już), aby ten wezwał do nawrócenia jego braci, aby nie znaleźli się w Otchłani jak on. Na to odpowiada Abraham: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają”. „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą” (Łk 16,27-31).
Analogicznie jest także dzisiaj: mamy Kościół jaki mamy, rodzinę i pracę jaką mamy, i w takich warunkach mamy się nawracać, a nie czekać aż Pan Bóg dostosuje rzeczywistość do naszych wymagań. Bo, jak powiada dzisiejsza Ewangelia, i tak nic by to nie zmieniło.
ks. dr Maciej Raczyński-Rożek