Choroba duszy i choroba ciała. Dwie rzeczywistości, które dotykają człowieka. O chorobie ciała – trądzie jest mowa w pierwszym czytaniu. Chory dotknięty tą chorobą ma mieć: „rozerwane szaty, włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i wołać: Nieczysty, nieczysty! Na domiar tego ma mieszkać w odosobnieniu i to poza obozem. W tym przypadku oznaki choroby cielesnej są, na różnych płaszczyznach bardzo widoczne i doskwierające. Oczywiście nie zawsze tak jest. Nawet przy dzisiejszym rozwoju medycyny, nie wszystko i na czas dostrzeżemy.
Choroba duszy wydaje się być, szczególnie w dzisiejszym świecie trudniej dostrzegalna. Zanika dzisiaj poczucie grzechu. Grzech nie jest już nazywany grzechem, złem, ale wręcz jakimś dobrem. Człowiek chory na duszy może odnosić sukcesy, dobrze radzić sobie w życiu, być po ludzku szczęśliwy…
To jednak choroba duszy jest dla chrześcijanina, każdego człowieka dramatem. Na czas nie uzdrowiona może prowadzić do śmierci wiecznej. Choroba ciała przeciwnie, przeżyta w zjednoczeniu z Chrystusem może być drogą uświęcenia.
Ks. Tomasz Lis