Wsłuchując się w opis sceny z dzisiejszej Ewangelii, stańmy pośród rozkrzyczanego tłumu, pełnego nienawiści, prowadzącego kobietę pochwycona na cudzołóstwie. Pójdźmy wszyscy razem do Jezusa. Pójdźmy do Niego niosąc to wszystko do czego nie chcemy się przyznać sami przed sobą, te wszystkie emocje, pragnienia, to co każe nam czasem wziąć kamienie do rąk. Kamienie słów, które ranią bardziej niż te prawdziwe, kamienie gestów odrzucenia, kamienie braku miłości.
Spróbujmy spojrzeć na swoje dłonie, zanim staniemy przed Jezusem, jaki kamień mamy w ręku i po co go trzymamy?
Może Ci się wydaje, że wszystko jest w porządku, że masz prawo rzucić. Przecież tak wielu ludzi źle postępuje, więc nie można tego ukrywać i trzeba to piętnować. Nie mogę ukrywać tego co widzę – prawdy?
Najczęściej jednak nie chodzi mi o prawdę, ale o to, że trzymając kamienie: obmowy, oskarżeń, ocen, mogę poczuć się lepszy, chociaż wcale taki nie jestem. Czy nie nazbyt często wspominamy, roztrząsając w myślach dawne rzeczy. Nie mając odwagi przyjąć tego, co nowe, odrzuciwszy kamienie, kierować się logiką miłości, nowego przykazania.
Ks. Maciej Czapliński