II Niedziela Adwentu – 4 grudnia 2011 r.



KOMENTARZ NA NIEDZIELE I ŚWIĘTA


II Niedziela Adwentu – 4 grudnia 2011 r.

W jaki sposób przygotować drogę dla Pana, który przychodzi?

Jego przyjście sprawi – jak pisze św. Piotr – że „niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną spalone”.

Św. Jan od Krzyża zachęca: „Żyj tak, jakby tu nie było nikogo, tylko Bóg i ty, by twego serca nie zatrzymywała jakaś rzecz ludzka” (Rady i wskazówki, II, 65).

Bo skoro cały otaczający nas świat przeminie, to ostatecznie na niczym nie możemy się prawdziwie oprzeć, tylko na Bogu, to On jest wszystkim, co mamy, jedynym naszym oparciem. Tylko Bóg i ty, Jedyna Miłość i ty. Cała reszta, choć wydaje się tak pewna i solidna, jest w oderwaniu od Boga jak poranna rosa, która znika, gdy wzejdzie słońce.

„Kusiciel nie jest do tego stopnia nachalny, żeby nam wprost zaproponował adorowanie diabła – pisze Benedykt XVI. – Proponuje opowiedzenie się za tym, co rozumne, za prymatem świata zaplanowanego, od początku do końca zorganizowanego, w którym Bóg może mieć swe miejsce jako sprawa prywatna, jednak bez możliwości wtrącania się w nasze istotne zamiary. Ukazywanie chrześcijaństwa jako recepty na postęp i ogólny dobrobyt, uważane za właściwy cel wszystkich religii, to nowa postać tej samej pokusy. Dzisiaj przybiera ona formę pytania: Co takiego dał nam właściwie Chrystus, jeśli nie zbudował światowego pokoju, powszechnego dobrobytu, lepszego świata? Co nam przyniósł? Odpowiedź jest całkiem prosta: Boga. Teraz znamy jego oblicze, teraz możemy Go wzywać. Jeżeli uważamy, że to mało, to tylko z powodu zatwardziałości naszego serca (Jezus z Nazaretu, cz. I, 47-50).

ks. Dariusz Kowalczyk.