„A kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu lepiej byłoby kamień młyński uwiązać u szyi i wrzucić go w morze” (Mk 9,42). Jakby przeczytać dosłownie ten fragment, to wynika z niego, że w niektórych sytuacjach Pan Jezus zachęca nas do samobójstwa.
Wiemy, że tak nie jest. Natomiast widać wyraźnie, że Zbawiciel chce nam pokazać jak wielkim grzechem jest zgorszenie osoby słabej i bezbronnej. Dobrze to widać w dzisiejszej sytuacji Kościoła, gdzie zgorszenie przypadkami pedofilii wśród duchownych spowodowało odejście wielu ludzi słabej wiary. Pedofilia to nie jedyny sposób, w jaki można zgorszyć maluczkich. Poza tym grzech zgorszenia nie jest zarezerwowany tylko dla duchownych.
Ilu rodziców gorszy swoje dzieci nie chodząc do Kościoła, nie modląc się, źle traktując siebie nawzajem, lub raniąc je na całe życie swoim rozwodem. Ilu katolików gorszy swoje otoczenie zachowując się jak niewierzący zaraz po wyjściu z kościoła. Grzechów zgorszenia może być bardzo wiele. Oczywiście inną szkodę powoduje pedofilia czy rozwód, inną brak przykładu w wierze.
Nie pozwólmy się jednak uspokoić stwierdzeniem, że nie jesteśmy tacy źli. Trzeba zadawać sobie pytanie: czy nie jest zgorszeniem dla kogoś słabszego?
Ks. dr Maciej Raczyński-Rożek