Tragikomicznie wygląda zachowanie się Piotra w dzisiejszej Ewangelii. Najpierw wyznaje wobec wszystkich, że Jezus jest Mesjaszem, czyli Świętym Bożym. Za chwilę jednak „wziął Go na bok i zaczął upominać” (Mk 8,32). Poucza Tego, którego uznaje za samego Boga, albo przynajmniej za oczekiwanego od wieków Bożego posłannika. Wielu z nas powtarza postawę Piotra: nie śmiałoby zaprotestować wobec swojego przełożonego w pracy, ale potrafi mówić Bogu, co robi dobrze, a co robi źle. Na zachowanie Piotra Jezus reaguje jednoznacznie: „Zejdź mi z oczu, Szatanie…” (Mk 8,33b). Te słowa oddawałyby lepiej sens wypowiedzi, gdyby były przetłumaczone dosłownie, czyli „Pójdź za mną, Szatanie…”, albo „Wróć za mnie, Szatanie…”. Chodzi bowiem nie o to, że Chrystus chce odpędzić od siebie Piotra, ale wskazać mu właściwe miejsce, czyli za sobą. Miejsce, w którym Piotr podąża za, a nie wyrywa się do przodu i poucza Mistrza.
Ks. dr Maciej Raczyński-Rożek