Całe to zdarzenie zaskakuje nas swoją wyjątkowością i powoduje wewnętrzny niepokój.
Po pierwsze: dziwi nas postawa Jezusa wobec kobiety kananejskiej, nawet gdy zdajemy sobie sprawę, że jest ona poganką. Wygląda to tak, jakby ją lekceważył. Okazana oschłość nie przystaje do obrazu Jezusa pochylającego się nad potrzebującymi i przychodzącego z pomocą cierpiącym.
Po drugie: czy słowa Jezusa, odbierane przez nas jako obraźliwe, nie przeczą uniwersalizmowi głoszonej przez Niego Dobrej Nowiny o Zbawieniu, zawartemu choćby w poleceniu „Idźcie na cały świat…”
A co my zrobilibyśmy na miejscu tej kobiety? Wyobraźmy sobie siebie
zwracających się do Boga w jakiejś ważnej, dla nas lub naszych bliskich
sprawie. Czy mielibyśmy w sobie tyle determinacji co Kananejka?
Zauważmy, że w całej rozmowie nie pada ani jedno słowo dotyczące wiary,
jak w wielu innych podobnych sytuacjach, a jednak epilog jest zachwytem
Jezusa nad wiarą kobiety i wynikającym z niej zaufaniem.
Ks. dr Waldemar R. Macko