Miłować, dobrze czynić, błogosławić, modlić się. Gdy słyszymy te słowa sprawa wydaje się dla nas katolików oczywista. Po prostu trzeba to czynić, to wezwanie Jezusa choć nie zawsze to nam wychodzi tak, jak byśmy tego chcieli. Pewna trudność może pojawić się gdy usłyszymy ku komu mamy te czynności kierować. A mianowicie ku naszym nieprzyjaciołom, nienawidzącym nas, przeklinających i oczerniających nas. O co Panu Jezusowi chodzi?
Sam Jezus nam odpowiada. Najpierw wskazując, że czyniąc dobro tym, którzy nam czynią dobro niczym szczególnym się nie wyróżniamy. A potem dodaje: „wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając”. Jednym słowem wzywa nas do miłości bezinteresownej.
A może na swój sposób, ewangeliczny miłości „interesownej”. Pan Jezus chce byśmy zabiegali w swoim życiu dla siebie i nieprzyjaciół o wielką nagrodę życia wiecznego w niebie.
Ks. Tomasz Lis