„Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna”. Znamy tę historie Abrahama i jego syna, którą usłyszeliśmy dziś kolejny raz. Znamy próbę jakiej został poddany Abraham. I wiemy, że ona dobrze się skończy. Po dwakroć, a nawet po trzykroć dobrze się skończy. Abraham zdobędzie się na stracenie syna, by nie stracić relacji bojaźni, ufności z Bogiem. Ostatecznie Abraham stawiając na Boga nie tylko nie straci syna, ale też zyska jeszcze bardziej siebie – zyska wolność nieprzywiązywania się do niczego prócz Boga.
Łatwo się tej historii słucha, bo wiemy że dobrze się skończy, bo to nie nasza historia, nie nasze życie. A jak my przeżywamy swoje, realne próby życiowe, próby wiary? Czy potrafimy, jak Abraham wszystko postawić na „jedną kartę” – na Pana Boga?
Co może nam w tym pomóc, by tak się stało? Prawda, że Bóg jest dobry. Prawda że „On (…) nawet własnego Syna nie oszczędził” z miłości do nas.
Obyśmy potrafili, jak Abraham, wychodzić zwycięsko z naszych prób wiary. Pamiętajmy, że Bóg zawsze w nich jest z nami i „przyczynia się za nami”.
ks. Tomasz Lis