KOMENTARZ NA NIEDZIELE I ŚWIĘTA
XXVI Niedziela Zwykła – 25 września 2011 r.
Bóg widzi to, co pozostaje ukryte w głębi duszy. Zewnętrzne pozory prawości, uznanie w oczach ludzi, o które tak zabiegali starsi Izraela i faryzeusze, nie wystarczą, aby być sprawiedliwym w Jego oczach. W czasach, gdy o wartości człowieka (albo jej braku) decyduje medialny obraz, łatwo zapomnieć, że Syn Boży bez wahania pozostawił swoją Boską chwałę, by zniżyć się do poziomu grzeszników.
Prawdę o naszej sprawiedliwości odsłaniają dopiero życiowe próby. Sprawiedliwym okazał się syn, który wykonał polecenie ojca, choć z opóźnieniem, a nie jego brat, który składał piękne deklaracje, ale bez pokrycia w czynach.
Próbą jest każda sytuacja, która zmusza do podjęcia decyzji. Bogaty młodzieniec, zaproszony przez Jezusa, aby pójść za Nim, odszedł smutny, bo musiał zostawić wielkie dobra. Odrzucił spojrzenie z miłością, choć był porządnym człowiekiem. Tymczasem Zacheusz, szef celników, dotknięty miłością Jezusa sam zadeklarował, że połowę majątku rozda ubogim a krzywdy zwróci poczwórnie.
Podczas kanonizacji bp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego w 2009 w Rzymie Benedykt XVI nawiązał do historii bogatego młodzieńca:
Szczerze pragnie osiągnąć życie wieczne, prowadząc uczciwe i prawe życie ziemskie… A jednak to wszystko, choć jest niewątpliwie ważne, nie wystarcza… Boski Mistrz… proponuje mu ambitniejsze zadanie — powołuje go do heroicznej świętości, mówi do niego, by porzucił wszystko i poszedł za Nim… Takie jest chrześcijańskie powołanie, wynikające z ofiarowanej przez Pana miłości, które może się zrealizować, tylko gdy my odpowiemy miłością… Święci przyjmują to wymagające wezwanie i z pokorną uległością idą za Chrystusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym.
A ja? Co czynię, gdy Jezus patrzy na mnie z miłością?
ks. Dariusz Kowalczyk
Prawdę o naszej sprawiedliwości odsłaniają dopiero życiowe próby. Sprawiedliwym okazał się syn, który wykonał polecenie ojca, choć z opóźnieniem, a nie jego brat, który składał piękne deklaracje, ale bez pokrycia w czynach.
Próbą jest każda sytuacja, która zmusza do podjęcia decyzji. Bogaty młodzieniec, zaproszony przez Jezusa, aby pójść za Nim, odszedł smutny, bo musiał zostawić wielkie dobra. Odrzucił spojrzenie z miłością, choć był porządnym człowiekiem. Tymczasem Zacheusz, szef celników, dotknięty miłością Jezusa sam zadeklarował, że połowę majątku rozda ubogim a krzywdy zwróci poczwórnie.
Podczas kanonizacji bp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego w 2009 w Rzymie Benedykt XVI nawiązał do historii bogatego młodzieńca:
Szczerze pragnie osiągnąć życie wieczne, prowadząc uczciwe i prawe życie ziemskie… A jednak to wszystko, choć jest niewątpliwie ważne, nie wystarcza… Boski Mistrz… proponuje mu ambitniejsze zadanie — powołuje go do heroicznej świętości, mówi do niego, by porzucił wszystko i poszedł za Nim… Takie jest chrześcijańskie powołanie, wynikające z ofiarowanej przez Pana miłości, które może się zrealizować, tylko gdy my odpowiemy miłością… Święci przyjmują to wymagające wezwanie i z pokorną uległością idą za Chrystusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym.
A ja? Co czynię, gdy Jezus patrzy na mnie z miłością?
ks. Dariusz Kowalczyk