Komentarz na III Niedzielę Wielkanocną – 15 kwietnia 2018 roku

„Popatrzcie na moje ręce i nogi, to ja jestem” (Łk 24,39). Kiedy Jezus pokazuje się swoim przyjaciołom po Zmartwychwstaniu, to nie poznają go po Jego wyglądzie, po jego rysach twarzy czy po sposobie chodzenia. Poznają Go po jego ranach, które zostały po męce na krzyżu. To niezwykle istotne, że te znaki pozostały w chwalebnym ciele Jezusa Chrystusa. Nie tylko pozostały w ciele, ale są czymś, co świadczy o Jego tożsamości. Te rany są znakiem miłości, która została utrwalona w ciele Zbawiciela na zawsze.

Podobnie będzie z naszymi znakami miłości: spracowane ręce, uśmiechnięta twarz, kolana odgniecione od modlitwy, to one będą naszym znakiem chluby i piękności w wieczności.

Ks. dr Maciej Raczyński-Rożek

Komentarz na Niedzielę Miłosierdzia Bożego – 08 kwietnia 2018 roku

Czasem w kazaniach pojawia się obraz Jezusa, który kołacze do „drzwi” naszego serca. Jednak te drzwi są tak skonstruowane, że mają klamkę tylko od wewnątrz. W związku z tym, Jezus nie może do niego wejść, jeśli Mu nie otworzymy.

W tym obrazie jest wiele prawdy. Jeśli człowiek bardzo się skupi na samym sobie (jaki jest biedny albo jaki jest wspaniały), to trudno mu nawet usłyszeć pukanie do drzwi, a co dopiero je otworzyć. A Bóg nie chce odbierać nam wolności. Z drugiej strony, oznaczałoby to, że Bóg zostawia nas samych z naszą wolnością, aż usłyszymy Jego pukanie.

Dzisiejsza Ewangelia mówi, że miłosierdzie Boga jest większe. Jezus Chrystus wchodzi do Apostołów, „choć drzwi były zamknięte”. Wchodzi i mówi: „Pokój wam”.

Trzeba zawsze mieć nadzieję, że Jezus Zmartwychwstały znajdzie sposób, aby dostać się do serc zamkniętych i przynieść im pokój.

Ks. dr Maciej Raczyński-Rożek

Komentarz na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego – 01 kwietnia 2018 roku

Apostołowie, którzy chodzili za Panem Jezusem przez 3 lata, oglądali cuda, które czynił, słuchali Jego nauki, ale niewiele z niej zrozumieli. W zasadzie prawie nic. Za każdym razem jak ich Mistrz mówił im o swojej męce, śmierci i zmartwychwstaniu, to oni albo próbowali przekonać Pana Jezusa, że go to nigdy nie spotka (jak Piotr) albo zmieniali temat (jak uczniowie, którzy zaczęli się kłócić, kto będzie z nich największy w królestwie Bożym). To, co jednak należy im oddać, to to, że szli za Jezusem i Go słuchali. I to słuchanie wydało owoc po Zmartwychwstaniu.

W dzisiejszej Ewangelii słyszymy jak Jan wszedł do grobu, „ujrzał i uwierzył”. Tak samo jest w życiu każdego wierzącego. Czas poświęcony na uczestnictwo w sakramentach, na słuchanie Słowa Bożego, na modlitwę, nie jest stracony. Jeśli będziemy wierni do końca, to przyjdzie moment, kiedy Bóg pozwoli nam coś więcej zrozumieć, zrobić kolejny krok w Jego stronę.

Ks. dr Maciej Raczyński-Rożek

Komentarz na Niedzielę Palmową – 25 marca 2018 roku

Liturgia Słowa Niedzieli Palmowej koncentruje naszą uwagę na osobie Jezusa Chrystusa. Uroczysty wjazd do Jerozolimy i opis męki Pańskiej – dwie Ewangelie odczytywane w dniu dzisiejszym stanowią kanwę naszych rozważań. Przechodzimy od triumfu do porażki, tak jak byśmy byli uczestnikami tamtych wydarzeń.

O ile chętnie wyobrażamy siebie wśród wiwatujących na drodze do Jerozolimy, o tyle trudno odnaleźć się nam pod krzyżem, przy boku Maryi i Jana. Choć to bolesne i trudne, stańmy jednak przy krzyżu z odwagą. Im bardziej świadomie przeżyjemy ogrom męki i śmierci Jezusa, tym bardziej oczywista stanie się Jego bezgraniczna miłość do nas.

Doświadczenie tej prawdy wyzwoli nas z egoizmu, małostkowości, obaw i niczym nie uzasadnionego lęku.

Niech nadchodzący czas będzie dla nas okazją do zanurzenia się w tajemnicę śmierci, która prowadzi do pełni Życia.

Komentarz na V Niedzielę Wielkiego Postu – 18 marca 2018 roku

Jezus po raz kolejny mówi o swoim wywyższeniu, ale nie ma ono nic wspólnego z tym, co rozumiemy pod tym terminem, a tym bardziej z tym, co potocznie rozumie się przez wywyższanie się. Nie chodzi również o fizyczne wywyższenie, choć rzeczywiście ukrzyżowany Chrystus górował nad wszystkimi znajdującymi się wtedy na Golgocie.

Dla ludzi tamtej epoki krzyż, narzędzie kaźni był postrzegany jako haniebny sposób uśmiercenia. Należałoby zatem mówić o upokorzeniu, poniżeniu. O jakim więc wywyższeniu mówi Jezus? Jego słowa o przyciągnięciu wszystkich do siebie wskazują na wyniesienie do chwały.

I chociaż nasza ziemska droga przypomina drogę na Kalwarię, celem jej nie jest krzyż; Chrystus nie tam chce nas wprowadzić. Celem jest niebo, gdzie jest Jego królestwo.

Ks. Dr Waldemar R. Macko

Komentarz na IV Niedzielę Wielkiego Postu – 11 marca 2018 roku

Również dzisiaj zbawienie, którego dokonał Chrystus przez swoją śmierć na krzyżu dla wielu jest głupstwem, na które nie warto tracić czasu i energii. Jest przecież tyle ważnych rzeczy do zrobienia, a jakieś anachroniczne wymagania nie powinny nam odbierać „radości życia i wolności”.

Zagubiony w wirze codzienności człowiek nie jest zdolny lub też nie chce podjąć refleksji nad sensem swojego życia. To, za czym tęskni i czego pożąda często jednak okazuje się ułudą. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź znajdujemy w dzisiejszej Ewangelii: „ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki”.

Jedynym ratunkiem dla ludzkości jest odkrycie na nowo miłości Boga i przylgnięcie do niej.

ks. dr Waldemar R. Macko

Komentarz na III Niedzielę Wielkiego Postu – 4 marca 2018 roku

Słowa Jezusa mogły być odczytane jako niemądry żart, może prowokacja czy też bluźnierstwo.Oburzenie byłoby wtedy naturalną reakcją. Jednak nic takiego się nie stało.

Słuchający zinterpretowali je dosłownie, stąd ich niedowierzanie. Jezus chce jednak zwrócić uwagę na inną rzeczywistość: Świątynią jest Jego ciało, to fizyczne, ale także mistyczne, o którym naucza św. Paweł: „Głową jest Chrystus a my Jego członkami”. Te słowa poprzedza inne stwierdzenie: „Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście.”

Przygotowując się do przeżycia Tajemnicy Paschalnej Jezusa Chrystusa musimy sobie uświadomić jak wielki dar niesie z sobą nasze odkupienie.

ks. dr Waldemar R. Macko

Komentarz na II Niedzielę Wielkiego Postu – 25 lutego 2018 roku

„Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna”. Znamy tę historie Abrahama i jego syna, którą usłyszeliśmy dziś kolejny raz. Znamy próbę jakiej został poddany Abraham. I wiemy, że ona dobrze się skończy. Po dwakroć, a nawet po trzykroć dobrze się skończy. Abraham zdobędzie się na stracenie syna, by nie stracić relacji bojaźni, ufności z Bogiem. Ostatecznie Abraham stawiając na Boga nie tylko nie straci syna, ale też zyska jeszcze bardziej siebie – zyska wolność nieprzywiązywania się do niczego prócz Boga.

Łatwo się tej historii słucha, bo wiemy że dobrze się skończy, bo to nie nasza historia, nie nasze życie. A jak my przeżywamy swoje, realne próby życiowe, próby wiary? Czy potrafimy, jak Abraham wszystko postawić na „jedną kartę” – na Pana Boga?

Co może nam w tym pomóc, by tak się stało? Prawda, że Bóg jest dobry. Prawda że „On (…) nawet własnego Syna nie oszczędził” z miłości do nas.
Obyśmy potrafili, jak Abraham, wychodzić zwycięsko z naszych prób wiary. Pamiętajmy, że Bóg zawsze w nich jest z nami i „przyczynia się za nami”.

ks. Tomasz Lis

Komentarz na I Niedzielę Wielkiego Postu – 18 lutego 2018 roku

„(…) za dni Noego cierpliwość Boża naczekiwała, a budowana była arka”. Cierpliwość to stała cecha Boga. Można by powiedzieć, że to jedno z imion Jego miłości do człowieka. Za dni Noego owa cierpliwość dała czas na budowanie arki, by dać ludziom szansę uratowania się. Niestety „niewielu, to jest osiem dusz, zostało uratowanych”.

Dziś wyrazem cierpliwości ze strony Boga może być czas Wielkiego Postu. W Środę Popielcową się on rozpoczął, a dziś mamy Pierwszą Niedzielę tego okresu. Czy chcemy wejść do „arki Wielkiego Postu”?

Czy chcemy się uratować, zbawić? Naszym „wejściem do arki” czyli potraktowaniem na serio Wielkiego Postu będzie szczere pragnienie nawrócenia się. Droga prawdziwego nawrócenia nie będzie „spacerkiem”. Tak jak Jezus, który „przebywał na pustyni czterdzieści dni, kuszony przez Szatana” musimy być gotowi do walki duchowej ze złym duchem – przeciwnikiem Boga i przeciwnikiem nas i naszego szczęścia. Acz nie walka jest celem, a pogłębienie bliskości z Jezusem i święte życie.

ks. Tomasz Lis

Komenatrz na VI Niedzielę Zwykłą – 11 lutego 2018 r.

„Trędowaty (…). Będzie mieszkał w odosobnieniu”. Człowiek chory na tę okropną, wówczas nieuleczalną chorobę był zmuszany przez prawo do życia na osobności, na marginesie, poza społeczeństwem. Dla osoby ludzkiej, która jest istotą społeczną i potrzebuje drugiego człowieka, zdrowej relacji, by się prawidłowo rozwijać  to ogromny trud i dyskomfort. Chyba zgodzimy się z tym bez trudu?

„Trąd można uznać za symbol grzechu stanowiącego prawdziwą nieczystość serca” mówił papież Benedykt XVI i dodawał „która może oddalić nas od Boga”.

W przypadku choroby ciała, gdy tylko ją dostrzeżemy podejmujemy wszelkie kroki, by powrócić do zdrowia. A choroba ducha – każdy grzech, szczególnie ciężki, który mnie niszczy i oddala od Boga – źródła wszelkiego życia jaką wywołuje reakcję?

Czy przychodzę do Jezusa i proszę, by mnie oczyścił? On zawsze tego chce, ale czy ja zawsze, bez zwłoki tego chcę?

ks. Tomasz Lis

Komentarz na V Niedzielę Zwykłą – 4 lutego 2018 r.

„Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka?” pyta Hiob. Chyba każdy z nas doświadcza czegoś podobnego. Nasze codzienne obowiązki rodzinne , zawodowe, osobiste są takim BOJOWANIEM. I z utęsknieniem „wzdychamy do cienia”, „czekamy na zapłatę”. Trochę odpocząć, dostać za nasz wysiłek wynagrodzenie to pragnienie normalne, ludzkie i sprawiedliwe.

Spróbujmy jednak przenieść się na trochę inną płaszczyznę. „Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku” mówi dziś św. Paweł i dodaje „biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii”. Apostoł wzywa nas, by w tym trudzie codzienności, codziennym bojowaniu nie zapomnieć o tym WYJĄTKOWYM OBOWIĄZKU – GŁOSZENIU EWANGELII.

I nie tylko nie zapomnieć, ale czynić to w zupełnie innej logice: głosząc ją „bez żadnej zapłaty, stając się „słaby, by pozyskać słabych”.

Obyśmy zobaczyli ogromną wartość w pozyskiwaniu innych, choćby niektórych dla Ewangelii. Tu chodzi o życie, życie wieczne.

Ks. Tomasz Lis 

Komentarz na IV Niedzielę Zwykłą – 28 stycznia 2018 r.

Ze słyszanego dziś opisu uzdrowienia wynika, że Chrystus nie chce potępienia nikogo, gdyż przyszedł na świat, aby każdego uświęcić i zbawić. Zbawiciel uświęca nas przez swoją naukę i przez swoje czyny.

A Jego nauka, to nie zabawa w słowa. Jego działanie to nie magiczne sztuczki obliczone na poklask ludzki. Wszystko to, co Jezus mówi jest prawdą, gdyż On sam jest najwyższą i jedyną Prawdą.

W dzisiejszej Ewangelii widzimy jak Prawda i Życie zjednoczyły się i zaowocowały poprzez  laskę uzdrowienia i uwolnienia człowieka spod mocy i władzy złego ducha.

Snując refleksję nad dzisiejszą Ewangelią, pomyślmy o tym,że chociaż zły duch działa także i dziś na świecie, to przecież tego świata nie zwycięży, bo panuje nad nim Chrystus, który ma nad nim  moc i władzę. Chrystus Pan, który własnym życiem zapłacił za nas i za grzechy całego świata  okup i dlatego nazywamy Go naszym Odkupicielem. Odpowiedzmy zatem naszemu  Odkupicielowi naszym dobrym życiem i otwartością serca na Ewangelię. A najpełniej dokonuje się to przez nasz czynny udział w Eucharystii.

Ks. dr Michał Dubicki 

Komentarz na III Niedzielę Zwykłą – 21 stycznia 2018 r

Czasami słyszymy o tym, że ktoś wykonuje swój zawód z powołania. Rozumiemy wtedy, że dla tej osoby nie są ważne wyłącznie korzyści materialne płynące z pracy, ale że wkłada swoje serce w wykonywane zajęcia  i wykonuje je z poświęceniem.

W życiu duchowym powołanie wiąże się z odpowiedzią jaką dajemy Bogu. Jest ono także związane ze służbą, czyli pracą wykonywaną dla dobra innych ludzi. W realizacji własnego powołania potrzeba najpierw rozmowy z Bogiem, a następnie konkretnej odpowiedzi jakiej udzielamy w naszych czynach. Ideałem jest gdy to, co stanowi naszą pracę jest także naszym powołaniem, a zarazem staje się naszą pasją życia.

Jednak każdy z nas bez względu na to, co robi i w jakim stanie żyje jest powołany do świętości, czyli do przyjaźni z Bogiem. Kiedy to odkryjemy, wówczas nasze  życie będzie już zawsze szczęśliwe. Bo jak mówi św. Augustyn: ,,Niespokojne jest serce człowieka dopóki nie spocznie w Bogu”.

Ks. dr Michał Dubicki

 

Komentarz na II Niedzielę Zwykłą – 14 stycznia 2018 r.

Każdy z nas jest wierzący i praktykujący dlatego, że ktoś kiedyś przekazał nam łaskę wiary. Powiedział nam, że Bóg nas kocha, oddał za nas życie  i my także powinniśmy odpowiedzieć na Jego miłość.

Gdybyśmy cofnęli się kilkanaście wieków wstecz, wówczas spotkalibyśmy Św. Jana Chrzciciela i Jezusa z Nazaretu. Św. Jan wskazał swoim uczniom Jezusa jako Mistrza i Zbawiciela.

W naszym życiu potrzeba także byśmy mogli być dla innych takimi jak św. Jan Chrzciciel. Chodzi o to, by nasze świadectwo, przykład życia i żywej wiary przyciągały do Boga. A stanie się tak najpełniej, gdy będziemy sami żyli Chrystusową Ewangelią.

Msza Św., w której uczestniczymy, jest dla nas Bożym Narodzeniem. W niej poprzez Eucharystię rodzi się w naszych sercach Chrystus. Narodzenie się historyczne Pana Jezusa jest ciągle uobecniane we Mszy Św., a przez nią także w naszych sercach.

Ks. dr Michał Dubicki 

Komentarz na Święto Chrztu Pańskiego – 7 stycznia 2018 r.

Pan Jezus rozpoczyna swą publiczną działalność wmieszany w tłum grzeszników nad Jordanem. Zanurza się nie tylko w jego wodach, ale wchodzi w naznaczoną grzechem historię człowieka, bierze na siebie jego los.

Jezus solidaryzuje się z człowiekiem grzesznym, słabym i zagubionym. Wchodzi w wody Jordanu, które symbolicznie obmywały ludzi z brudu grzechu. Nie brzydzi się naszych słabości, ale daje świadectwo, że nie przyszedł, aby potępiać, lecz zbawiać, czyli obdarzać przebaczeniem i miłością. Jest bardzo delikatny wobec wszystkich ran, które w sobie nosimy.. On pragnie je uzdrowić. Czasownik sodzein użyty w Ewangelii na określenie zbawienia oznacza także uzdrowienie.

A my, jak często uciekamy przed tym wszystkim, co w nas jest kruche, słabe i niedoskonałe? Nawet na drogach wiary myślimy o jakiejś doskonałości, którą sami wypracujemy, aby można się było czymś pochwalić Bogu.

Bóg w Chrystusie wchodzi w wody Jordanu naszej codzienności i pochyla się z czułością nad tym wszystkim, co nas boli, niepokoi i rani. On nie jest „gdzieś tam”, ale jest z nami i wciąż powtarza tamto wyznanie miłości: „Jesteś moim umiłowanym dzieckiem, w tobie mam upodobanie”.

Ks. dr Michał Dubicki