Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? Może i nam przychodzi czasem taka myśl. Wolelibyśmy raczej Mesjasza, który jest wojownikiem, królem, który jest magiem, potrafiącym zmieniać jednym poruszeniem różdżki świat na lepsze. Ale nigdy chlebem! To nie mieści się w naszym porządku rzeczy. Może dlatego tak trudno jest nam przyjąć tę prawdę, bo przeczuwamy konsekwencje jakie ona dla nas niesie. Skoro nasz Pan jest jak chleb, to jego uczniowie nie mogą być ponad swojego Nauczyciela.
Świadome przyjęcie Jezusa jako Pokarmu, determinuje nas – Jego uczniów, w postawie ofiary i daru dla drugiego. Czy jestem naprawdę na to gotowy? Ofiarować się tak, aby każdy spotkany człowiek mógł zaczerpnąć ze mnie, z moich zdolności i talentów, aby zaspokoić głód miłości?
Św. Paweł powie: Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie. Droga miłości, którą ukazuje Ewangelia, to droga odpowiedzialności jaką podejmujemy za drugiego człowieka. Tego, który jest nam zadany przez Boga. Który, każdego dnia, staje się wezwaniem, do bycia dobrym jak chleb.
Ks. Maciej Czaplińśki