Opisane przez Jana podążanie tłumu za Jezusem przypomina wędrówkę Narodu Wybranego do ziemi obiecanej. Możemy przypuszczać, że tak jak wędrujący przez pustynię, spodziewali się lepszej niż niewola w Egipcie przyszłości dla siebie i swoich najbliższych, tak tłum spieszący za Jezusem łaknął czegoś, co odmieni ich życie. Wydarzenie, którego byli świadkami przekroczyło ich najśmielsze oczekiwania. Możemy tak sądzić po ich reakcji – chcieli obwołać Jezusa królem. W całym opisie zdarzenia umyka nam postać małego chłopca. Zapewne był on świadkiem rozmowy Jezusa z Apostołami. W swojej prostocie i dobroduszności, aby zaradzić trudnej sytuacji chciał ofiarować tak niewiele, ale zarazem – wszystko co miał.
Co się dalej stało doskonale wiemy. Tak jest zawsze, gdy w swojej bezradności, z czystego serca ofiarujemy Bogu swoje „niewiele”, prosząc, by On zaradził naszym troskom.
Ks. dr Waldemar R. Macko