Kiedy mówimy o „jednym duchu” w relacjach międzyludzkich, to chcemy wyrazić jednomyślność, zgodę i porozumienie w jakiejś rodzinie czy jakiejś przyjaźni. Jednocześnie nie chodzi o to, że ktoś traci swoją indywidualność jako człowiek. To oddaje w jakiś sposób rolę Ducha Świętego. Jest On więzią miłości między Ojcem i Synem w Trójcy Świętej. Ponadto jest „miejscem” spotkania między człowiekiem i Bogiem. To Duch Święty sprawia, że Jezus Chrystus staje się obecny w sakramentach, w Kościele, w naszym życiu. Ale to On także jest źródłem prawdziwej jedności w relacjach międzyludzkich.
W dzisiejszym czytaniu o zesłaniu Ducha Świętego usłyszeliśmy: „Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku. «Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami?» – mówili pełni zdumienia i podziwu. «Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty?»” (Dz 2,5-7). Często w naszych rozmowach mówimy do naszych bliskich w tym samym języku i nie zostajemy zrozumieni. Ktoś do nas mówi, a my nie potrafimy usłyszeć. Prośmy Ducha Świętego o prawdziwą jedność i zrozumienie w naszych rodzinach, przyjaźniach i innych relacjach.
Ks. dr Maciej Raczyński-Rożek