KOMENTARZ NA NIEDZIELE I ŚWIĘTA
Uroczystość Bożego Narodzenia – 25 grudnia 2011 r.

„Czułam – wspomina później – wielką walkę w sobie. Szemrałam wewnętrznie na osoby i okoliczności, i miałam za złe siostrom zewnętrznym, że dały mi taką pracę w czasie odpoczynku, kiedy one same mogły to całkiem dobrze zrobić. Ale nagle zabłysło światło w mej duszy, wyobraziłam sobie, że służę Świętej Rodzinie w Nazarecie, że przygotowuję lampeczkę dla Dzieciątka Jezus, i wtedy włożyłam w mą pracę tyle, tyle miłości, że zrobiłam to radośnie i z sercem przepełnionym czułością. Odtąd – dodała – zawsze posługuję się tym sposobem, który dał mi takie wspaniałe wyniki”.
że w drugim człowieku, zwłaszcza w naszych najbliższych, dostrzegamy oblicze Chrystusa. Jak bardzo zmieniłby się świat, gdybyśmy byli dobrzy dla bliźnich nie tylko dlatego, że są oni dla nas dobrzy, lecz ze względu na ukrytego w nich Chrystusa. Wobec prawdziwej miłości nawet najbardziej zagubiony człowiek staje się inny. Musi to być jednak miłość prawdziwa, a nie taktyka. Może wówczas usłyszymy w sercu Jego słowa: „Byłem głodny, a daliście mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie” (Mt 25,35).